Niestety do dzisiaj nie uzyskalismy dostępu do akt opisywanej sprawy, bo nie zgodziła się na to nowa prezes S.R w Goleniowie sędzia Magdalena Żmijewska. Jednak nasz dziennikarz był obecny na drugiej rozprawie w tej sprawie, która odbyła się 18.11.2013 r. Ale najpierw relacja z pierwszej, napisana przez oskarzyciela prywatnego:
„ Mam na imię Michał, miałem 17 lat jak w czerwcu tego roku o godzinie 16 zostałem pobity wychodząc ze sklepu w centrum Goleniowa, w miejscu gdzie znajduje się monitoring, przez zupełnie obcego mi chłopaka który prawdopodobnie miał „ gorszy dzień”.
Rodzice nauczyli mnie że nie depcze się nawet trawy a on bił mnie, nie wiedząc kim jestem. Postanowiłem szukać sprawiedliwości w sądzie. We wrześniu odbyła się sprawa pojednawcza prowadzona przez Sędziego Arkadiusza K. Było to dla mnie i jak sądzę dla oskarżonego Adama nowe i bardzo stresujące doświadczenie.
Po wejściu do sali rozpraw, sędzia wskazał miejsca w których mamy usiąść, żartując sobie przy tym z matki oskarżonego, która chciała usiąść obok syna słowami „jeśli chce pani tam usiąść to proszę kogoś okraść, albo przynajmniej pobić”. Żart niestety nie spowodował śmiechu na sali, co prawdopodobnie nie spodobało się sędziemu, uważającego się za nieprzeciętnej klasy komika. Sędzia wesołek uśmiechał się i drwił dalej sugerując oskarżonemu że ma problemy z matematyką i nie wie kiedy miał ostatnie urodziny. Żart również nie spowodował salw śmiechu i owacji na stojąco, a jedynie speszył chłopaka.
Po tym jak skończył sprawdzać nasze dane, przeszedł do dalszej części swojego zadania, której nikt się nie spodziewał.
Sędzia patrząc na mnie oznajmił cytuję „ marnujecie mój czas jakimś marnym pobiciem, ja mam ważniejsze sprawy takie jak „gwałty, kradzieże i… mandaty. O odszkodowaniu finansowym nie ma mowy z wiadomych powodów”.
Porównanie mojej obitej twarzy z mandatem, trochę mnie zaskoczyło, ale jak się okazało to był dopiero początek monologu sędziego „Wesołka”.
Kontynuując swoją wypowiedź sędzia stwierdził, cytuję „nie wiem o co chodzi w tej sprawie i nie zamierzam się dowiadywać, ponieważ nie ma na to czasu, ani chęci. Wiem ze pobiło się dwóch chłopaków”. (Co przyznam bardzo mnie zadziwiło, bo do tej pory byłem przekonany ze to ja zostałem pobity). „Ja też byłem młody i chodziłem za budynek gdzie biłem się z kolegami. Nie wiem kto tu kogo pobił i za co, może miał powód”. Patrząc na oskarżonego dodał „ może to nie miało miejsca, może nie ma dowodów a może Adam się nie przyzna do winy”.
Tak czy owak wiedziałem że wyrok już zapadł, Sędzia w swej niewiedzy i kompletnym braku zainteresowania, stwierdził że to mi się należało. Po „udanym” przemówieniu, które przesycone było wysyłaniem głupawych uśmieszków, w każdą ze stron sali sądowej, sędzia ogłosił kilkuminutową przerwę, podczas której, miałem dogadać się z moim oprawcą. Wyszliśmy na korytarz, patrząc na siebie, ja w poczuciu winy i odpowiedzialności za zabranie czasu Sedziego, oskarżony z chęcią przeproszenia mnie. Słuchając sędziego Wesołka dawno wybaczyłem Adamowi to że bił mnie za nic teraz czułem się obity przez Sąd za to że chciałem szukać sprawiedliwości. Po wejściu do sali,(tym razem bez naszych rodziców, co było życzeniem, a raczej rozkazem sędziego) powiedziałem że owszem przyjmuje przeprosiny Adama, ale nie po to tu przyszedłem i chciałbym, aby odpowiedział za swoje czyny.
Naiwnie liczyłem że „wymiar sprawiedliwości” pogrozi mu chociaż paluszkiem, powie że tak nie można. Wówczas sędzia bez zastanowienia rozpoczął ofensywę, mającą na celu zmuszenie mnie do ugody. „ale i tak nie zostanie ukarany” wypowiedziane przez sędziego tym momencie zupełnie zmieniło znaczenie słów „ wymiar sprawiedliwości”. Nasz sędzia Wesołek w moich oczach stał się mało śmiesznym „ żartem” w jednej chwili zapomniałem w jakim celu przekroczyłem progi Wysokiego Sądu. Pan sędzia na tym nie poprzestał cytuję „ jeśli chcesz, możesz nie zgodzić się na ugodę, ale ja wtedy te sprawę odroczę ze względu na małą szkodliwość czynu, lub brak dowodów”.
Poczułem wtedy, że to nie oskarżony jest tu na straconej pozycji, tylko ja, atakowany przez sędziego, którem po prostu nie chce się pracować. Sędzia nakazał nam do siebie podejść, po czym zaproponował warunki ugody, ja miałem otrzymać zwrot kosztów sądowych, ze względu na brak działań sądu w tej sprawie, co wydało mi się lepszym wyjściem, niż odroczenie kosztujące mnie trzysta złotych. Adam miał natomiast, wpłacić sto złotych na konto wybranej fundacji. Po podpisaniu ugody wyszliśmy z sali, Adam zapewne szczęśliwy, ja oszołomiony moim pierwszym i mam nadzieję ostatnim spotkaniem z wymiarem sprawiedliwości w Sądzie Rejonowym w Goleniowie, gdzie króluje wesolutki sędzia Adrian K. który pomimo młodego jeszcze wieku zapomniał przysięgę "Ślubuję uroczyście jako sędzia sądu powszechnego służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według mego sumienia, dochować tajemnicy państwowej i służbowej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności i uczciwości."
Szedłem tak chwile oszołomiony, wściekły sam na siebie aż dotarło do mnie że coś tu jest nie do końca tak jak być powinno. Wróciłem do sali rozpraw, w której stał sędzia już bez togi i orła na piersiach i w swojej bezradności grzecznie powiedziałem Panie sędzio to nie tak miało być. Stałem przy otwartych drzwiach a na korytarzu znajdowali się inni ludzie a Pan Sędzia krzyknął cytuję „matka cię nakręciła człowieku, wynoś mi się stąd…!”. Popatrzyłem na niego z politowaniem, powiedziałem „do widzenia” i wyszedłem.
Dziś mam 18 lat i to że sprawiedliwości można szukać tylko w bajkach już wiem. Po tym wszystkim zastanawia mnie tylko jedno. Czy sumienność pani protokolantki, która powinna notować wszystko niebyła czasem taka sama jak jej przełożonego…” (dane personalne autora i świadków opisywanych przez niego wydarzeń są znane redacji)
Po naszym artykule wspomniana rozprawa w dniu 18.11. br miała zupełnie inny przebieg niż opisywana. Uczestniczyli w niej ci sami podsądni i ich matki, ta sama protokulantka, ten sam sędzia K Jednak obecności na sali naszego dziennikarza spowodowała gwałtowną przemianę zachowania sędziego K. Tak to ocenili pozostali uczestnicy rozprawy twierdząc, że to był zupełnie inny sędzia, całkiem inaczej się zachowywał w stosunku do wszystkich obecnych na sali. „Dziekujemy, że pan przyszedł bo to zmusiło sędziego do właściwego, kulturalnego zachowania.. To było tak odmienne od pierwszej rozprawy, że az trudno w to uwierzyć „– powiedziała matka jednego z podsądnych do naszego dziennikarza po rozprawie. Rzeczywiście sędzia K. prowadził posiedzenie prawie wzorowo, z ujmujacą grzecznością w stosunku do stron. Widać było jednak jego silne zdenerwowanie przejawiające się w licznych pomyłkach i błędach jezykowych. To znaczy, że sędzia K jak chce (lub musi) to potrafi być normalnym sędzią. Niestety wygląda na to, że zależy to od tego czy na sali jest ktoś z kim sędzia musi się liczyć (adwokat, dziennikarz lub ktoś istotny wśród publiczności lub podsądnych). Kiedy są to tylko tzw. zwykli, bezbronni ludzie, są traktowani jak w cytowanej relacji. Niestety dotyczy to nie tylko sędziego K z tutejszego sądu. Dysponujemy także opisami domniemanego bulwersującego zachowania sędzi Agnieszki K-L i jej koleżanek, traktujących podsądnych wdług schematu podanego na przykładzie sędziego K. Po ich zweryfikowaniu zostaną opublikowane.
A sprawa tu opisywana została na posiedzeniu 18.11.br formalnie zakończona, bo oskażyciel prywatny wycofał oskarżenie. Jak nam powiedział, powodem było wlaśnie wcześniejsze zachowanie sędziego K, ktore skutecznie zniechęciło go do dochodzenia sprawiedliwości przed goleniowskim Sądem Rejonowym. Ale to kończy tylko procedurę sądową, bo relacje oskarżyciela i jego matki z tego co się działo w tej drobnej sprawie na policji oraz na korytarzach i w gabinetach sądowych jest na tyle dziwne, że opiszemy je za tydzień.
You must be logged in to post a comment Login