Piszę do Państwa, bo już nie wiem, co mam z tym tematem zrobić. Od urodzenia jestem mieszkanką Maszewa i wiem, jak to wszystko tutaj działa. W wakacje, a dokładnie w lipcu, znalazłam dzikie wysypisko śmieci na terenie naszej gminy. O ironio, znajduje sie około 500 m od zakładu komunalnego, w którym można za darmo zostawić odpady. Śmieci były świeże i nie musiałam długo szukać, żeby znaleźć imię i nazwisko właścicieli. Notabene jest to bogata rodzina i bardzo dobrze przez wszystkich znana w mojej miejscowości. Porobiłam zdjęcia, nagrałam filmik i poszłam z tym na posterunek policji w Maszewie. Pan oczywiście miło przyjął całe zgłoszenie, zobaczył zdjęcia, filmik, wskazałam bardzo dokładnie miejsce, gdzie znajdują się śmieci, wziął ode mnie dane, nr kontaktowy i w zasadzie na tyle. Przedstawiłam problem portalowi na Facebooku „Maszewo24-bliżej ludzi” informacje z nadzieją, że zajmą się całą sprawą i w jakiś sposób wpłyną na szybszy rozwój sytuacji. O wszystkim jakoś słuch zaginął.
Po trzymiesięcznym powrocie do mojego rodzinnego miasta, poszłam w to miejsce i się przeraziłam. Śmieci dalej leżały! Jednak już nie ma na żadnym kartonie danych, ponieważ się rozmiękły. Poszłam na posterunek policji, ale nikogo nie zastałam mino kartki z informacja o godzinach otwarcia, która wskazywała, że teraz ktoś powinien być. Wzięłam nr kontaktowy do komendanta i zadzwoniłam zapytać się z ciekawości, jak się rozwinęła sytuacja. Pan komendant zaczął się tłumaczyć, że ustalenie właścicieli śmieci trochę zajmuje, powiedziałam, że jak na tacy dostali wszystkie dane z adresem. Pan naskoczył na mnie, że mimo nakazu właściciel może tego nie sprzątnąć i cała sprawa wtedy trafia do sądu. Oburzyłam się, że zachęcają ludzi do zgłaszania takich spraw, a nic się z tym nie robi i zapytałam czy najlepiej ośmieszyć tych ludzi publicznie, żeby to miało jakiś sens. Pan wykręcał się, że dzielnicowy powinien wiedzieć coś więcej, ale jest na zwolnieniu i zaprosił mnie do siebie, jednak z mojej strony będzie to możliwe dopiero w grudniu.
Bardzo nie podoba mi się ta cała sytuacja, czy jestem zmuszona opublikować to wszystko na Facebooku, żeby to miało sens, a właściciel poniósł odpowiedzialność? Ci ludzie mają swoje firmy w Maszewie, mają znajomości, nie wiem czy moja rodzina będzie mogła spać spokojnie po takiej aferze (w Maszewie wszyscy się znają). Czuję się w obowiązku, żeby pomagać, by takich miejsc było jak najmniej, jednak wszystko rozkłada się „po kościach”, a śmieci z czasem uprzątnie zakład komunalny za pieniądze podatników.
You must be logged in to post a comment Login