Jak podaje Radio Szczecin, chodzi o 1200 śniętych karpi w gospodarskie rybackim Iwony i Tomasza Golusów. Substancja toksyczna była na tyle silna, że zabiła wszystkie ryby w kilka godzin. Trzeba było je zutylizować.
- W tym basenie jeszcze w poniedziałek były 4 tony ryb. W tej chwili nie ma już nic – mówił radiu pan Tomasz.
- Ryby zachowywały się bardzo nerwowo; wyskakiwały ponad wodę, były też takie korkociągi… Były w stanie agonalnym, jak wyciągaliśmy je do skrzynek. Było widać, że to porażenie układu nerwowego. Gałki oczne drgały, mięśnie, ogony, płetwy… Wskazuje to na jakąś neurotoksynę – oceniła pani Iwona.
- W moim odczuciu był to zapach jakiegoś rozpuszczalnika czy farby. Obojętnie, co to było, ryby są śnięte – powiedział p. Tomasz.
- Śledczy mają ustalić, jaka substancja toksyczna spowodowała zanieczyszczenie rzeki Leśnica, z której woda zasila stawy hodowlane – mówiła radiu Alicja Macugowska-Kyszka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. – Ustalenie składu oraz stopnia zanieczyszczenia wody, przyczyn tego zanieczyszczenia, przekroczenia obowiązujących norm jakościowych wody, jak również ustalenie sprawcy tego przestępstwa. Jest ono zagrożone karą pozbawienia wolności do trzech miesięcy do pięciu lat.
Gospodarstwo straciło 100 tysięcy złotych.
Próbki zatrutej wody bada Zakład Higieny Weterynaryjnej w Poznaniu. Wyniki mają być znane dzisiaj.
Następnym poszkodowanym jest Tomasz Kosakowicz, którego stawy są zasilane wodą pobieraną z rzeki Leśnica. W wyniku otrucia, hodowca ryb wycenia swoje straty na 50 tysięcy złotych.
red.
powiązane – „Ryb łowić nie można”