To o tyle trudne, że propaganda wyborcza jest dzisiaj rozproszona pomiędzy media tradycyjne i internet, a nie wszyscy wyborcy ogarniają całość. My służymy pewną syntezą w naszej gazecie i portalu – od strony czysto informacyjnej oraz publicystycznej. Tę drugą reprezentują trzy poniższe komentarze, które mogą być inspirującą pomocą w rozeznaniu się w przedwyborczej sytuacji w naszym powiecie na początku kampanii wyborczej. Za tydzień, w wydaniu przedwyborczym, ci sami komentatorzy podsumują tę kampanię i przedstawią z niej własne wnioski. Jednak wybór i tak będzie należał do każdego z nas wyłącznie na własną odpowiedzialność – o czym zawsze warto pamiętać.
Wybór urozmaicony, ale ograniczony
Przegląd kandydatów oraz partii i komitetów wyborczych w naszym powiecie pozornie wydaje się dawać wybór ilościowo spory i urozmaicony, ale gdy się wczytać dokładnie w nazwiska kandydatów i ich historie, to można ich pogrupować według kilku zaledwie istotnych kryteriów. Tych walczących o utrzymanie mandatu, lub ponowny wybór po latach i tych debiutujących. Tych, którzy reprezentują partie, bezpartyjnych, którzy startują z list komitetów wyborczych, oraz tych przefarbowanych z byłych partyjnych na aktualnie bezpartyjnych lub zmieniających po raz kolejny partie i komitety. Kandydujących urzędników i pracowników samorządowych oraz pracujących w związanych z jakąś lokalną władzą w powiecie lub jego gminach instytucjach i firmach oraz kandydatów od takich powiązań wolnych. Wreszcie na kandydatów znanych nam bliżej i zupełnie nieznanych oraz po prostu nadających się i nie z racji posiadanych przymiotów lub ich braku.
Teoretycznie ważnym kryterium jest zawsze krytyczne rozliczenie z dokonań kandydata, który stara się o ponowny wybór, ale w praktyce da się to zrobić wyłącznie w przypadku ubiegających się ponownie o stanowisko wójta/burmistrza. Takich mamy w powiecie pięcioro: burmistrzów Krupowicza, Czaplę i Wyganowskiego oraz wójtów Ławicką i Szwedo. Solidnego rozliczenia na pewno wymagają też ustępujący
starosta Kulinicz oraz wicestarosta Stanisławski, ale to o tyle trudne, że możemy to zrobić tylko pośrednio, głosując lub nie na ich kandydatury do rady powiatu – starostę bowiem wybierają radni, a nie wyborcy. Warto przy tym uprzytomnić sobie trudną zazwyczaj do przyjęcia prawdę, że tak powszechnie eksploatowane propagandowo doświadczenie ustępujących wójtów/burmistrzów i ich dokonania inwestycyjne, to mit. Aparat gminny, którym wójt/burmistrz kieruje, oraz pozostający do jego dyspozycji budżet, nie znikną wraz ze zmianą wójta/burmistrza. Każdy nowy wójt/burmistrz będzie miał tym samym zaplecze gwarantujące gminie ciągłość i nieodzowną stabilizację. Zatem nie należy się przesadnie obawiać z tego powodu zmiany wójta/burmistrza na nowego.
Trzeba też wiedzieć, że do rady powiatu oraz rad miejskich Goleniowa i Nowogardu wybieramy inaczej niż w pozostałych gminach. Tu ważne są partie i komitety wyborcze, na których listy oddajemy w praktyce swój głos. Co oznacza, że głosując na kogoś z takiej listy, głosujemy też na wszystkich innych znajdujących się na niej. W Maszewie, Stepnicy, Przybiernowie i Osinie głos oddany na kandydata premiuje tylko jego jednego.
Leszek Ozimek
Kandydaci bez inicjatyw
Wiemy już, kto chce decydować o tym, jak gmina Goleniów będzie funkcjonować przez najbliższe pięć lat, wiemy też, choć w części przypadków bardzo mgliście, jakie kandydaci na burmistrza i ich komitety mają na to pomysły. Wiemy wreszcie, że żadnego kopernikańskiego przewrotu nie będzie, bo też jakiejś odkrywczej, nowatorskiej wizji nam – może to i dobrze – nie zaprezentowano. Ot, po prostu różnie porozkładano akcenty, jeden chce wydawać pieniądze podatników na to, inny na coś trochę innego, bodaj wszyscy chcą dopieścić seniorów, obiecać są gotowi wiele, a nawet kręgielnię. Nihil novi sub sole. Jedyne zasadnicze różnice dotyczą nie „logistyki”, a stylu sprawowania władzy. Przejawiają się w deklarowanych chęciach konsultowania co ważniejszych wydatków ze społeczeństwem. Ba, taki Mieczysław Bździuch poszedł krok dalej i zapowiedział, że jego program wyborczy wyklaruje się po rozmowach ze zwykłymi mieszkańcami gminy.
No to mówię: sprawdzam! Czy ktoś z Państwa był w ostatnim czasie konsultowany w jakiejkolwiek sprawie przez dzisiejszych pretendentów do gminnego tronu? Ich programy zostały stworzone na podstawie mniej
czy bardziej przypadkowych rozmów w gronie znajomych i współpracowników, ewentualnie pomysłów wrzucanych bez większego ładu i składu na Facebooka, czy też odzwierciedlają rzeczywiste potrzeby goleniowian? Na ile wiarygodne są wnioski wyciągnięte z tak niereprezentatywnych prób badania opinii publicznej? Na te pytania wszyscy kandydaci powinni sobie odpowiedzieć. Bo łatwo obiecać, że będzie się słuchać ludu, praktyka niestety pokazuje, że głos zabierają gremia bardzo wąskie, bądź grupy interesu. Demos jako taki nie jest zainteresowany artykułowaniem swoich potrzeb.
Wynika to, wydaje się, przede wszystkim z marnej jakości życia publicznego w Polsce. Widać to doskonale na lokalnym przykładzie, bo przecież żaden z obecnych kandydatów na burmistrza przez minione 4 lata nie zadbał o to, by wokół prezentowanych przez siebie idei zebrać grupę ludzi angażujących się w to, by w obliczu dostrzeganych nieprawidłowości czy błędów wywierać presję na władze gminy – a że można to robić, pokazuje choćby warszawski ruch miejski „Miasto Jest Nasze”. W naturalnie uprzywilejowanej pozycji jest oczywiście w tworzeniu własnego zespołu burmistrz Robert Krupowicz, ma bowiem do dyspozycji aparat urzędniczy, a siłą rzeczy informacje o podejmowanych przez niego działaniach podawane są najczęściej (ma to notabene skutek dwojaki, bo dorobił się tym samym wcale licznego elektoratu negatywnego). I jego najprościej nam ocenić, rozliczyć. Ale przecież osoby chcące uchodzić za lokalnych liderów mają do dyspozycji wiele narzędzi do tego, by rzeczywiście nimi się stać. Począwszy od tak prostego, jak obywatelskie projekty uchwał, pod którymi, by trafiły pod obrady Rady Miejskiej, wystarczy zebrać 88 podpisów. Problem w tym, że trzeba mieć pomysł, zaangażować się w jego realizację i przekonać do siebie ludzi. Tego ewidentnie zabrakło. W takiej sytuacji ocena danego kandydata, jego determinacji, kwalifikacji i zdolności przywódczych nie jest najprostsza. Najprostszy nie będzie też wybór, którego ostatecznie dokonamy najpewniej 4 listopada. Z jednej strony będziemy mieli burmistrza, który okopał się na swoich pozycjach i realizując swoje autorskie projekty, nie zwraca uwagi na wcale liczne głosy niezadowolenia, z drugiej – kontrkandydatów, którzy mając do dyspozycji cztery lata, nie przedstawili szczególnie wielu własnych inicjatyw. To będzie trudna decyzja.
Paweł Palica
Goleniowska alternatywa
Kampania rozpoczęła się na dobre. Przyjąłem zaproszenie, aby przedstawić moją opinię na temat sytuacji na jej początku. Nie wdając się w analizy tez programowych, przedstawianych podczas prezentacji kandydatów na radnych, można wyodrębnić dwa warianty proponowane przez Komitety. Pierwszy wariant (KWW Mieczysław Bździuch, Robert Krupowicz, Łukasz Mituła, oraz Łączy Nas Gmina) to
propozycje dotyczące budowy konkretnych obiektów, przeznaczenia określonych kwot na określone cele. Komitety te nie widzą potrzeby zmian w funkcjonowaniu samorządu. Nie widzą błędów. Nie widzą potrzeby
rozliczania ani radnych ani burmistrza ze złożonych wyborcom deklaracji. Nie widzą potrzeby analizowania przyczyn błędów. Nie widzą potrzeby wprowadzania korekt. Wariant ten, to po prostu kontynuacja.
Drugi wariant (KWW Danuty Faryniarz i KW PiS) to propozycje gruntownych zmian w dotychczasowym sposobie zarządzania. W ramach tych zmian, podkreślana jest potrzeba ponownego rozpatrzenia wszystkich uchwał rady miejskiej, dot. najważniejszych spraw w gminie. Gotowość do konsultowania z mieszkańcami przygotowanych projektów. Gotowość zwiększania udziału mieszkańców w podejmowaniu kluczowych decyzji w sprawach gminy. Gotowość rozliczania się ze złożonych deklaracji wyborczych.
Należy przypuszczać, że to właśnie wybór wariantu będzie kluczem w tych wyborach. Najpierw wariant a później dopiero kandydat.
W gminie Goleniów od dawna nie potrafimy zbudować równowagi między radą a burmistrzem. Silniejszą rolę (niesłusznie) w naszym samorządzie przyznaje się burmistrzowi. Jeżeli suweren zdecyduje się na wariant I, czyli kontynuację, burmistrzem zostanie R. Krupowicz. I niezależnie od jego oferty programowej, utrzymany zostanie nadal, krytykowany coraz szerzej, jego styl rządzenia. Styl, oparty na irytującym lekceważeniu mieszkańców (podział gminy, nieuznawanie konsultacji społecznych, zmniejszanie praw mieszkańców, np. statut gminy czy statut rady osiedla Helenów). Na nieustającej chęci jednoosobowego projektowania miasta i z tego właśnie powodu, nacechowanego wieloma poważnymi błędami. Na styl, który mijającą kadencję charakteryzuje słabymi wynikami, w wykonaniu planów rzeczowego i finansowego.
Jeżeli niechęć do takiego stylu będzie na tyle silna i szeroka, że kontynuacja zostanie całkowicie odrzucona, to wyborcy wybiorą wariant II, czyli postawią na zmiany.
Jeszcze kilka miesięcy temu można było usłyszeć opinię, że Krupowicz nie ma z kim przegrać. Po wysłuchaniu/obejrzeniu prezentacji KWW D. Faryniarz oraz KW PiS, takich głosów pewnie już nie będzie. Zarówno D. Faryniarz jak i A. Muszyńska, dały bardzo wyraźny sygnał o gotowości do zmiany sposobu zarządzania gminą. Do zmiany roli mieszkańca. Do przywrócenia normalności, bo stanu trwającego ostatnie 4 lata, normalnością nazwać nie można. Wtedy zdecydowanie rosną szanse D.Faryniarz i A.Muszyńskiej.
Wybór osoby burmistrza będzie miał ogromne znaczenie w dalszej części budowania samorządu.
Jeżeli „kontynuacja” i R. Krupowicz, razem ze swoim komitetem uzyska w radzie przewagę – układ sił, ale i odpowiedzialności, jest jasny. Jeżeli jednak komitet R.K. większości nie uzyska, kluczowe stają się postawy radnych z komitetów „kontynuacji”. Wtedy może powtórzyć się sytuacja z 2014 r., kiedy do rady weszli radni w wyborach z JOW, a następnie część z nich, porzucając zobowiązania przedwyborcze,
utworzyła korzystne dla siebie i R. Krupowicza „Porozumienie 14”. Dzisiaj większość z „P-14”, startuje w komitetach „kontynuacji”. Startują, mimo, że „układ” zupełnie się nie sprawdził, a najbardziej odpowiedzialni – przewodniczący rady, oraz szefowie komisji rady, odpowiedzialni za decyzje leżące w ich kompetencjach, po prostu zawiedli. Jaskrawy przykład to przewodniczący rady miejskiej, posiadający chyba wszystko, aby realizować swój plan (przewodniczy radzie, szefuje organizacji partyjnej, która daje wsparcie burmistrzowi, jest szefem P-14, które ma większość w radzie, jest dyrektorem Wydziału Rozwoju w starostwie) – opuszcza partię i tworzy KWW Ł. Mituły z hasłem do gotowości skutecznej pracy na rzecz mieszkańców (nie ma w nim nikogo z P-14). W jego programie nie ma ani słowa o mijających 4 latach. Chce być burmistrzem.
Nie mogą mijającej kadencji traktować jako szczególnie udanej, także radni tzw. opozycyjni. Zarówno Cz. Majdak, K. Zajko, I. Zygmański, A. Wojciechowski, I. Henkelman czy D. Chodyko, to doświadczeni samorządowcy, a część z nich to byli, wysokiej rangi urzędnicy. Tylko zgłaszanie zdań odrębnych to dla mnie trochę za mało. Nie było skutecznego sprzeciwu, wniosku formalnego skarżącego uchwałę, czy wyraźnego sprzeciwu przy głosowaniu. Nie było żadnej spektakularnej akcji wspólnej. Tak na dobrą sprawę, gdyby nie relacje video TVG, nie mielibyśmy w ogóle wiedzy n.t. pracy radnych z mniejszości.
Czworo z tej grupy jest w składzie Łączy Nas Gmina. Dzisiaj, w tym KWW takie grono, zapowiada wizję, z której podobno wynika, że nie mogą wytypować kandydata na fotel burmistrza. Skromny list do wyborców, spore opóźnienie w prezentacji, deklaracja skutecznej kontroli urzędu, przez radnego z „P-14”, którego niechęć do rzetelnej kontroli jest wręcz przysłowiowa + radny z „P-14” jako pracownik spółki gminnej – to deklarowanej niezależności nie gwarantuje i sprawia, że całość jest zagadkowa. Kilka młodych, zdolnych osób chyba całego komitetu nie dźwignie.
Konfiguracja radnych z komitetów „kontynuacji” w nowej radzie, dawałaby R. Krupowiczowi dużą swobodę w ułożeniu nowego „porozumienia”.
Gdyby w Goleniowie obowiązywała zasada ciągłości działania gminy i radni po mijającej kadencji musieliby zdać relację wyborcom ze swojej pracy, niefortunnego przypadku z „P-14” by nie było. Trudno, czy wręcz niemożliwe, byłoby utworzenie nowego „układu”. Wydaje się, że tego braku wiarygodności wyborcy nie przeoczą.
Jeżeli jednak, mimo „zdolności koalicyjnej” komitetów, większości R. Krupowicz nie zbuduje, pojawi się nowa w goleniowskim samorządzie sytuacja – konieczność współpracy burmistrza i rady w celu osiągania kompromisów. Podobnie może się wydarzyć, gdyby burmistrzem została D. Faryniarz lub A. Muszyńska. Bez większości w radzie.
Może jednak zaistnieć też sytuacja, gdy mieszkańcy odrzucą całkowicie wariant „kontynuacji” i zdecydują się na zmiany całkowite. Wtedy zostaną wybrani nowi ludzie, z nowym burmistrzem, (D. Faryniarz albo A.Muszyńska.), ale jak widać, z dobrym pomysłem i wiedzą na zarządzanie gminą. Jest bezpieczna alternatywa.
Tak widzę sytuację na początku kampanii. Zarysowanie dwóch wariantów – „I”- kontynuacji i „II” – zmian. Jest wyraźna możliwość wyboru sposobu rządzenia z realną możliwością wyboru osoby burmistrza. Właśnie ta możliwość wyboru, będzie miała dla jej przebiegu, bardzo istotne znaczenie. Sposób prezentowania, gotowość lub niechęć do ocen mijającej kadencji i wyciągania z nich wniosków. Prezentacja nowych kandydatów. Może się okazać, że istotniejsze będzie, nie jaki zostanie wybrany kształt dworca, czy miejsce na Dom Kultury, ale kto będzie podejmował decyzje.
Może się też okazać, że kluczowe będzie nie to, co wyborcy chcą, ale to, czego i kogo na pewno nie chcą. Kampania może być bardzo ciekawa, a czas pokaże, co się zmieni w czasie jej trwania.
Edward Życki
You must be logged in to post a comment Login