Znalem go ponad czterdzieści lat. Razem chodziliśmy do goleniowskiego liceum, długo siedząc razem w jednej ławce. Niespecjalnie przykładał się do nauki, bo od zawsze interesowały go jedynie sztuki plastyczne. Może dlatego w jedynym zeszycie, który nosił w swojej torbie, były głównie różne obrazki, a tylko od czasu do czasu jakieś zapiski z lekcji? Miał jednak dużo osobistego uroku, być może stąd wyraźna taryfa ulgowa w traktowaniu przez nauczycieli, nawet przez niebywale wymagającą panią profesor Mataj, próbującą wbić Romkowi do głowy jakąś wiedzę na temat języka rosyjskiego. Wszyscy wiedzieli, że Góral to dusza artystyczna. Spokój w szkole miał od chwili, kiedy zgodził się namalować portret patrona, Stefana Żeromskiego. Nie obeszło się bez dowcipu, bo Wybitnego Pisarza ubrał w jakąś kanarkową, operetkową kamizelkę nie licującą specjalnie z powagą tego Twórcy. Ciekawe, czy Żeromski nadal wisi w liceum? Bo obraz Maksymiliana Kolbe w kościele św. Katarzyny, jeden z pierwszych jego obrazów, wciąż tam wisi. W Szkole Podstawowej nr 1 też pewnie jest gdzieś portret Kościuszki – dzieło średnio udane, bo namalowane przez kilkuletniego wówczas ucznia, dopiero próbującego swoich sił w malarstwie.
Po cudem zdanej maturze spróbował startu na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Udało mu się to za drugim razem, kiedy po uzupełnieniu wiedzy niewyniesionej ze szkoły pomyślnie poszły mu egzaminy wstępne. Studiował niespiesznie, bo swoim zwyczajem niespecjalnie przejmował się czym innym, niż rysowanie i malowanie. Cieszyło to jego licznych kolegów, bo Góral zapewniał odwiedzającym fajną `miejscówkę`, a przy okazji oprowadzał po Krakowie pokazując różne ciekawostki. Którejś zimy wskazał mi na Rynku dom z oczami. Faktycznie, jedna z kamienic ma w attyce dwa poziome otwory, za nimi jakieś pionowe rury – jak kocie źrenice. Można było mieć wrażenie, że dom patrzy na przechodniów i wodzi za nimi źrenicami swoich oczu… Czy ktoś z Państwa zwrócił na to uwagę? Nie? No cóż, na świat trzeba patrzeć oczami Górala. 🙂
Po dobrych kilku latach studiowania udało mu się zaliczyć wszystkie przedmioty, z lektoratem z języka francuskiego włącznie. Francuski nie był jego pasją, liceum udało mu się skończyć z zerową znajomością tego języka. Na ASP musiał jednak francuski podszkolić. Nie przypuszczał pewnie wtedy, że to akurat niebywale mu się przyda. W połowie lat 90 wyjechał bowiem do Paryża i spróbował, jak wielu przed nim, tam się zakorzenić. Dzięki pomocy życzliwych mu ludzi uzyskał prawo pracy jako rysownik portretów turystów zwiedzających Montmartre, co dawało mu środki na utrzymanie, ale nie dawało większej satysfakcji artystycznej. Wkrótce przeniósł się do małej, podparyskiej miejscowości i zamiast rysować turystów i landszafty, zajął się rzeźbą. Zaczął tworzyć przestrzenne konstrukcje, przeważnie z drewna i gałęzi, skrzętnie wykorzystując formy ukształtowane już przez naturę. To, co tworzył, zaczęło być dostrzegane przez innych. Jego dzieła – jakieś niesamowite motyle, ptaki, żagle tworzone z tego, co było wytowrem natury – świetnie się komponowały z otoczeniem parków i ogrodów, gdzie Romek najchętniej je pokazywał. Miał wiele wystaw, jego dzieła coraz chętniej kupowano. Niedawno stanął finansowo na nogi, zyskał stabilizację życiową, uznanie i pozycję artystyczną. I nagle przyszła choroba, z którą nie był w stanie zwyciężyć…
Romek był człowiekiem, którego wszyscy lubili. Miał szczęście do ludzi, którzy chętnie go wspierali w chwilach czasem niełatwych. Miał dużo osobistego uroku, fajnie było z nim przebywać, popijając kawę „po góralsku” – czyli zaparzaną w kubku i niesioną potem po schodach do romkowego pokoiku na poddaszu, co zawsze kończyło się jej rozlaniem i fusami oblepiającymi kubek podawany gościowi. Szkoda, że tej kawy nigdy się już z nim nie napiję…
Zapraszam do odwiedzenia internetowej strony Górala: www.gorskiroman.com. Jest tam sporo zdjęć Jego prac, które naprawdę warto zobaczyć.
Pogrzeb Romka Górskiego odbędzie się we wtorek 23 kwietnia w Goleniowie. Msza w kościele św. Katarzyny o godzinie 13, zaś o godz. 14 na cmentarzu rozpocznie się uroczystość pogrzebowa.
You must be logged in to post a comment Login