Od kilku tygodni Gazeta Goleniowska stawia publicznie pytanie: Czego oczekuję od nowej władzy w Goleniowie? Pytanie genialne w swojej prostocie, stanowi znakomitą ilustrację relacji jakie budowane są w obszarze władzy pomiędzy wyborcami a tymi, którzy tę władzę sprawują. To właśnie w sferze oczekiwań wypełnia się władza. I tak bywa oceniana – jako skuteczna, gdy zaspakaja oczekiwania, albo nieudolna, ponieważ pozostawia oczekiwania bez spełnienia. A że oczekiwania wzorem potrzeb, mają charakter indywidualny, są komplementarne, bywają substytucyjne, a na pewno są niezaspokajalne w 100 %, to pojawia się problem. W zaproponowanym cyklu Gazety Goleniowskiej wzięło udział tylko kilka osób, a zakres oczekiwań urósł do naprawdę sporych rozmiarów. A to tylko publicystyka. Obok niej toczy się życie, w którym dziesiątki i setki osób w sposób pośredni i bezpośredni formułują wobec urzędu Burmistrza swoje oczekiwania, informując wprost o nadziei ich spełnienia.
Popatrzmy na naturę tych oczekiwań. Bywają oczekiwania wybudowania mariny dla postoju prywatnych jachtów, wpływają wnioski o zakup tzw. „komórki” do przechowywania węgla i drewna na opał, prośba o pomoc finansową w wysokości 150 zł., chodnik do domu, utwardzenie drogi gruntowej, umorzenie podatku, zakup skomplikowanego urządzenia do szpitala, remont klatki schodowej, kilka lamp ulicznych, nowy plac zabaw, wymiana okien, sfinansowanie koncertu chóralnego, schronisko dla zwierząt, mieszkanie dla niepełnosprawnego dziecka, woda bieżącą w lokalu socjalnym, asfalt na drodze pod lasem, wyrzucenie z pracy urzędnika, przyjęcie do pracy kogoś może bardziej odpowiedniego, więcej pieniędzy na sport profesjonalny, mniej pieniędzy na sport masowy, na kulturę większe nakłady i na świetlice wiejskie, boiska i do piłki nożnej, i do siatkowej, i do koszykowej, nowy klub pływacki, ośrodki zdrowia, filie biblioteki, remont dachu szkolnego, nowa linia w transporcie publicznym, udrożnienie rowu melioracyjnego, osuszenie zalewanych piwnic, nowa ścieżka na cmentarzu, wycinka drzew sprzed posesji, gazyfikacja i światłowody z internetem bezprzewodowym…
I tak po przecinku formułując oczekiwanie za oczekiwaniem, można zapełnić całe wydanie Gazety Goleniowskiej. I żadne z tych oczekiwań na pewno się nie powtórzy. Natura oczekiwań jest jak widać różnorodna i bogata. Nie można ich krytycznie oceniać. Wszystkie są ważne, mają swoje istotne znaczenie, uzasadnienie i głęboką rację. Są przecież formułowane – mam nadzieję – w dobrej wierze przez obywateli, którzy mają prawo i obowiązek oczekiwać od władzy zaspokajania swoich oczekiwań. Co tymczasem ma zrobić władza w obliczu takiej ilości oczekiwań wiedząc, że nie wszystkie można zaspokoić i to z różnych powodów. Bo nie ma pieniędzy, możliwości prawnych, przeczą sobie, wykraczają poza kompetencje samorządu itd. Można zachowywać się jak skuteczni politycy, którzy z miną pokerzysty obiecują spełnienie każdego oczekiwania. Można ulec pokusie i uciec z urzędu, aby nie oszaleć i oszczędzić sobie konfrontacji z tymi oczekiwaniami. Można uczciwie i w sposób niezależny mówić wprost, co można spełnić a co nie, bez popadania w czający się tu i ówdzie koniunkturalizm. W polityce, także samorządowej, szepce on do ucha: „…uważaj, bo stracisz głosy wyborców, kiedy nie będziesz zaspokajał ich oczekiwań…”.
Ja tymczasem żyję w pewnym komforcie. Po pierwsze – nie umiem być politykiem, a jestem menedżerem, czyli kimś kto rozwiązuje konkretne problemy, po drugie – nie ma we mnie uzależnienia od koniunktury politycznej, ponieważ w polityce nie ma dla mnie przyszłości, po trzecie – traktuję swoją pracę jak 4 -etni kontrakt z wyborcami, którzy są dla mnie pracodawcą. Po upływie tego kontraktu mam pomysł na siebie, a w polityce samorządowej nie muszę tylko chcę działać.
Jeszcze w styczniu, krótko po objęciu urzędu, miałem ciężkie chwile zwątpienia. To był czas, kiedy oczekiwania fala za falą jak tsunami zaczęły zalewać mnie i mój gabinet. Do tego silna świadomość realiów budżetowych i poczucie odpowiedzialności za dawane słowo i składane obietnice. Mam tę przypadłość, że jak coś obiecam, to nie mogę spać całymi nocami, ciągle myśląc jak w najlepszy sposób wywiązać się ze złożonych zobowiązań. To w trakcie tego tsunami doszedłem do wniosku z moimi najbliższymi współpracownikami, że potrzebny nam jest system porządkowania tych oczekiwań, ich klasyfikowania, grupowania, selekcjonowania, systematyzowania i układania w logiczną całość, której szkieletem byłby harmonogram do 2015 roku oraz plan finansowy. Potrzebny nam był Wieloletni Plan Inwestycyjny dla naszej gminy, plany przestrzennego zagospodarowania miasta oraz realna mapa drogowa przekształceń w oświacie. Przed nami ciężka dyskusja nad opracowaniem podobnych map drogowych dla goleniowskiej kultury i sportu.
Dlaczego Wieloletni Plan Inwestycyjny? Uważam, że w morzu oczekiwań trzeba obrać dla gminy konkretny kurs na ich realizację. Pamiętając, że nie wszystko można zdziałać od razu, w sposób otwarty trzeba powiedzieć, co zrobimy przez te cztery lata i w jakiej kolejności. To wygląda podobnie jak w sytuacji, kiedy wykłada się karty na stół. Po wyłożeniu wszyscy wszystko wiedzą. Jedni są zadowoleni, drudzy nie, inni trochę tak trochę siak. Ale nikt nie może powiedzieć, że coś dzieje się w ukryciu, a decyzje o kolejności realizacji zadań inwestycyjnych podejmowane są spontanicznie albo pod wpływem nacisków. Tak interpretuję stan, który określiłbym jako uczciwość władzy; na początku kadencji w sposób transparentny mówimy o programie działania na czas trwania władzy.
Nasz Wieloletni Plan Inwestycyjny nosi wewnętrzną nazwę: „Goleniów – dobre miejsce do życia”. Chcemy zdecydowanie podnieść jakość życia w naszym mieście i dlatego
wysiłki koncentrujemy na Goleniowie. Uważamy, że silny ośrodek miejski, zmodernizowany pod względem infrastrukturalnym, dysponujący prężnie działającymi instytucjami użyteczności publicznej, może z korzyścią promieniować na wiejskie tereny naszej gminy, dając możliwość zaspokajania różnorodnych potrzeb mieszkańcom obszarów wiejskich. Z drugiej strony uważamy, że koniecznie trzeba wzmacniać rolę Goleniowa w szczecińskim obszarze metropolitalnym, aby unikać groźby „peryferyzacji”. W przypadku miast silną pozycję gwarantuje korzystna demografia. Największym i najważniejszym potencjałem prorozwojowym miast są ich mieszkańcy. Chcemy, aby Goleniów w perspektywie kilku lat stał się realną alternatywą dla migracji mieszkańców Szczecina. Pamiętajmy – ze statystycznych obliczeń wynika – że Szczecin traci rocznie z różnych powodów po 1000 mieszkańców. Część z tych ludzi szuka swojego miejsca na ziemi m.in w gminach Dobra i Kołbaskowo. Chcemy pokazać, że w Goleniowie także można „dobrze żyć” i że warto z naszym miastem wiązać swoje osobiste losy. Ludzie po prostu powinni chcieć mieszkać i żyć w Goleniowie.
Nasze myślenie o mieście zaczynamy od najważniejszych inwestycji w infrastrukturę drogową. Gruntownej modernizacji wymaga główna oś komunikacyjna miasta jaką jest ulica Konstytucji 3 Maja. Remont, wraz z wymianą i budową sieci wodno-kanalizacyjnych, poprowadzimy od ronda Marszałka Piłsudskiego do skrzyżowania z ulicą Gen. Andersa. Przy tej okazji wyremontujemy ulicę Szarych Szeregów, ponieważ jest to warunek niezbędny dla przeprowadzenia kompleksowych prac modernizacyjnych na ulicy Szkolnej, którą także poddamy przebudowie. Remont ul. Konstytucji 3 Maja, polegający już na wymianie nawierzchni, chcemy dalej poprowadzić od skrzyżowania z ulicą Andersa do skrzyżowania z ulicą Barnima. Wejdziemy z pracami na ulicę Słowiańską, którą wyremontujemy, umieszczając w jej ciągu potrzebne miastu miejsca parkingowe. Aby rozładować tworzące się w mieście korki, trzeba poprowadzić obejście drogowe dla centrum miasta. Nie ma w tym momencie innej możliwości jak realizacja przeprawy mostowej na przedłużeniu ulicy Kasprowicza i wyprowadzenie ruchu samochodów osobowych przy siedzibie Starostwa Powiatowego. Równocześnie wdrożymy program rewitalizacji i renowacji przestrzeni zielonych w mieście. Pierwszy etap to zagospodarowanie Plantów, okolic pomnika przy ulicy Kościuszki, zielonego skweru nad strugą przy ul. Kościuszki, przejście nad Iną przez ulicę Szczecińską, promenada nad rzeką i park przy ulicy Kilińskiego. To pierwszy etap prac renowacyjnych, które nazwaliśmy „Otwarte bramy”. Na parki przy ul. Szczecińskiej, teren za biblioteką oraz aleję wzdłuż ulicy Andersa przyjdzie czas i – mam nadzieję – nowe możliwości pozyskiwania pieniędzy europejskich w innej perspektywie finansowania. Jednocześnie budujemy system połączeń komunikacji pieszej między terenami nadrzecznymi przy ul. Szczecińskiej z terenami, które w projektach określane są jako Serce Miasta przy ulicy Konopnickiej i na terenie obecnego Turzynka. Gruntownej termomodernizacji poddamy gminne szkoły, przedszkola i inne budynki użyteczności publicznej, aby po pierwsze – obniżyć koszty ich funkcjonowania, a po drugie – podnieść jakość estetyczną i funkcjonalną majątku gminnego. Przy Gimnazjum nr 2 musi powstać sala sportowa dla potrzeb szkoły i goleniowskiego sportu. Wybudujemy kilkadziesiąt mieszkań komunalnych dla potrzeb naszych mieszkańców, ponieważ kolejka oczkujących na lokale komunalne i socjalne jest zatrważająco długa. Uważamy, że w równych odstępach czasu trzeba dostarczać na rynek lokale komunalne i socjalne, aby systematycznie rozwiązywać problem braku mieszkań. W tym czasie zaplanowaliśmy wiele pomniejszych zadań, takich jak budowa infrastruktury technicznej w okolicy ul. Żeromskiego, budowa dróg w okolicy ul. Piastów, budowa chodników w Rurzycy. Po poprawkach naniesionych do naszego Wieloletniego Planu Inwestycyjnego przez Radnych, czekają nas także inwestycje w Kliniskach oraz Mostach. Jednak wbrew temu co się mówi, ich zakres jeszcze nie został ustalony. I tak to mniej więcej wygląda w perspektywie czterech lat.
A więc po pierwsze – Wieloletni Plan Inwestycyjny, który został przyjęty przez naszych Radnych na ostatniej burzliwej sesji Rady Miejskiej. Po drugie – miejskie plany zagospodarowania przestrzennego, które także zostały wdrożone na ostatnim posiedzeniu RM. Plany te są niczym innym jak prawem lokalnym. Po przyjęciu takiego prawa przez Radę Miasta, wszyscy mieszkańcy, właściciele nieruchomości, inwestorzy i każdy kto tylko chce, mogą zyskać orientację, na co można liczyć chcąc zagospodarować w mieście określony teren. W ten sposób unikamy uznaniowości władzy, która bez planów przestrzennego zagospodarowania wydaje warunki zabudowy dla potrzeb miejskich inwestycji. Wówczas mamy do czynienia z prawdziwym festiwalem oczekiwań. Ten festiwal nosi moją prywatną nazwę „stodoła”. Dla niezorientowanych powiem tylko, że „stodoła” to potoczna nazwa budynku, który został zrealizowany przy ulicy Szczecińskiej koło fontanny. Ten przypadek jasno pokazuje, jak oczekiwania gminy mogą rozjechać się z oczekiwaniami prywatnych inwestorów. Nie wdając się w szczegóły powiem tylko, że gmina miała inne wyobrażenie o sposobie zagospodarowania terenu w okolicach fontanny, nie było jednak planów przestrzennego zagospodarowania, więc inwestor po swojemu widział tę inwestycję, a że była ona prowadzona na jego terenie, więc wybudował co chciał. W rezultacie mamy obiekt, którego bryła nie należy do najbardziej udanych realizacji architektonicznych w Goleniowie. Obecnie właściciel chciałby dobudować do tej bryły jakąś dobudówkę i jest zdziwiony, że gmina nie wyraża zgody na sprzedaż fragmentu chodnika, na którym ta dobudówka miałaby stanąć. Jak to tak – słyszę od inwestora – to przecież takie oczywiste oczekiwanie. Tylko plany przestrzennego zagospodarowania gruntownie przemyślane i dopracowane zagwarantują utrzymanie harmonii i ładu urbanistycznego w mieście, zakończą dyskusję na temat tego, co się komu podoba i jaką ma wizję. Prawo to prawo. Będzie opracowane, poddane publicznej debacie, uzupełnione o wnioski wszystkich zainteresowanych, przedyskutowane przez Radę Miejską i miejmy nadzieję przyjęte. Wówczas możemy to prawo już tylko respektować, a urzędnicy nie będą stawiali się w roli stwórców porządku miejskiego, którzy jednemu dadzą warunki zabudowy jakie chce, a innemu już nie, ponieważ właściwie nie wiadomo dlaczego. I wówczas rozpocznie się prawdziwy proces inwestycyjny w mieście, ale według powszechnie znanych reguł i oficjalnych zasad i to zarówno na terenach przewidzianych pod Serce Miasta jak i na innych parcelach miejskich.
I teraz okazuje się, że z moim tekstem jest tak samo jak z oczekiwaniami, które mają łatwą zdolność do mnożenia się; im dłużej piszę, tym więcej zdań mogę napisać. Ale to nie jest rozwiązanie. Poprzestanę więc na tym, co już napisałem, uważając tę treść za najważniejszą jaką chciałem zawrzeć w materiale – trzeba się w końcu na coś zdecydować. Deklaruję jednak, że jeżeli Redakcja Gazety Goleniowskiej zobaczy uzasadnienie dla poprowadzenia podobnej debaty publicznej na temat powiedzmy rodzących się oczekiwań w goleniowskiej oświacie, kulturze i sporcie, bardzo chętnie zabiorę w niej głos. Jeżeli oczywiście znajdzie się dla mnie trochę miejsca.
You must be logged in to post a comment Login